,,Kochać kogoś to znaczy zrobić wszystko, by mógł być szczęśliwy. [...]
Najgorsze, co może spotkać dwójkę ludzi, to wzajemne obwinianie się o uczynienie siebie nieszczęśliwymi."
Najgorsze, co może spotkać dwójkę ludzi, to wzajemne obwinianie się o uczynienie siebie nieszczęśliwymi."
Monika Joanna Cieluch - Miłość szeptem mówiona
Monika Joanna Cieluch - rodowita grudziądzanka. Matka, żona i przyjaciółka, w wolnej chwili oddająca się lekturze, jak i tworzeniu własnych historii. Debiutowała na łamach portalu Wattpad w roku 2014. W swoich książkach stawia na emocje i realność bohaterów. Zakochana w piórze N. Sparksa. Miłośniczka miętowej czekolady i pieszych wycieczek.
źródło opisu: https://www.facebook.com/Monika-Joanna-Cieluch-strona-autorska-1948373398824599/
CZ: Za
3 miesiące minie rok od premiery książki ,,Miłość szeptem
mówiona”. Pamiętam dokładnie datę 22.06.2018. Pierwszy
patronat, więc czułam ogromną ekscytację. Ale to dla Ciebie był
to ogromnie ważny dzień. Czy emocje już opadły? Jak wygląda
dzień premiery dla autora?
M.J.C. - Czasami
nie mogę uwierzyć w to, że minął już prawie rok! To
niesamowite, jak szybko biegnie czas,
zwłaszcza, gdy jest się zmuszonym
sprytnie manewrować pomiędzy prozą szarej codzienności,
a tą, którą tworzy się
na dysku swojego komputera. Emocje
opadły dawno temu,
chociaż ciepłe wspomnienie tamtych dni wciąż
jest żywe w moim sercu.
Jak słusznie zauważyłaś każda premiera niesie ze sobą emocje:
ekscytację, nadzieję,
strach przed krytyką, obawę czy się podołało wymaganiom
czytelników? Poza tymi
wszystkimi bardziej stresującymi czynnikami są również miłe
aspekty: gratulacje, ale przede wszystkim komentarze
odbiorców, którzy przysyłają
zdjęcia swoich egzemplarzy, czy też pierwsze odczucia związane z
pojawieniem się nowej powieści. Reasumują: to bardzo miły dzień,
który zapisuje się autorowi w sercu już po wieki. Osobiście
zawsze się wzruszam w dniu, w którym moja książka trafia w ręce
czytelników Nie wiem, może przy
dziesiątej wydanej książce premiera będzie dla mnie mniej
ekscytująca…
CZ:,,Miłość
szeptem mówiona” zbiera pozytywne recenzje, skąd czerpałaś
inspirację do stworzenia bohaterki Margaret oraz całej historii?
M.J.C. Margaret
zrodziła się w mojej
głowie za sprawą pięcioletniej wówczas córki, która
rozpoczęła edukację w angielskiej szkole i ku przerażeniu swojej
matki bardzo sprawnie zaczęła
wplatać język angielski
do języka polskiego. Wiele językowych przygód Margaret, to tak
naprawdę potyczki ustne mojego dziecka. I gdy tak wspomniany
ponglish pięknie
rozkwitał w ustach
pięciolatki, zaczęłam zastanawiać się: jak to będzie, gdy w
przyszłości wrócimy do Polski? Czy się odnajdzie? Czy sobie
poradzi w kontaktach z dziećmi? Tym sposobem w głowie zrodziła się
postać Margaret, a wraz z nią chęć przelania jej historii na
papier. Z czasem za sprawą zasłyszanej piosenki, którą wykonywał
uwielbiany przez moją mamę Z. Wodecki zrodziła
się postać Zosi i Piotra – dziewczyny
z warkoczami i chłopaka ze skrzypcami. A potem…wszystko
splotło się w jedną
całość i tak powstała ,,Miłość szeptem mówiona".
CZ:Czy
istnieje jeszcze szansa na poznanie
dalszych losów Tomasza oraz Margaret? Sama osobiście odczuwam
tęsknotę za nimi, chętnie bym się z nimi jeszcze spotkała.
Myślę, że wiele osób podzieliło moje zdanie.
M.J.C. Podobno
siła dobrej książki tkwi w jej zakończeniu. Gdy na rynku ukazał
się mój debiut, to przyznam, że otrzymywałam masę próśb o
kontynuację. Tylko, czy to byłoby rozsądne? Czy jako autor
powinnam pogrywać z czytelnikiem, który najpierw został przeze
mnie utwierdzony w przekonaniu,
że jeśli się kogoś
kocha, tak prawdziwie,
dogłębnie, to zrobi się
wszystko, by uczynić go
szczęśliwym, a
następnie zmienić całą koncepcję? W mojej ocenie
takie rozwiązanie nie
byłoby korzystne dla całości historii.
Jeśli tęsknisz za bohaterami Lawendowego Dworku, to na portalu
wattpad.com możesz odnaleźć opowiadanie Miłość szeptem mówiona
– Wigilia i ponownie przenieść się
na chwilę do Strzyczewic. Ale uważaj…pewne
fakty mogą Cię nieco zaskoczyć, by nie napisać, że rozczarować
;)
CZ:,,Mężczyzna
z tuszem na dłoni” to Twoja kolejna książka, co tym razem
przygotowałaś dla czytelników?
M.J.C.:W skrócie: dużo
emocji. Najnowsza książka jest zgoła inna od Miłości szeptem
mówionej. To powieść bardzo wiarygodna, taka, która mogłaby
przydarzyć się Tobie i mnie, w dodatku okraszona ogromem
trudnych emocji. To historia
trójki przyjaciół, którzy zdecydowali się wyemigrować do
Zjednoczonego Królestwa Brytyjskiego, a tam…jak
to w życiu bywa, na
próbę została wystawiona zarówno przyjaźń jak i miłość. To
także historia o złych decyzjach, których skutki bohaterowie
boleśnie odczuwają przez długie lata. Bo, czy można przestać
kochać kogoś, kto raz w życiu dokonał fatalnego wyboru?
Przekonajcie się sami ;)
CZ:Ulubione
miejsce do pisania?
M.J.C.:Szczerze?
Nie posiadam takiego. Piszę wszędzie: w domu, w pracy, na
myjni samochodowej, w kolejce
do dentysty. Pisząc, nie potrzebuję nawet siedzieć, w zasadzie, to
potrzebuję tylko jednej rzecz: telefonu. Jakże
nieprofesjonalnie to zabrzmiało,
prawda? :D
CZ:Odbiegając
już od tematów książek, co porabiasz w wolnych chwilach? Co
napędza Cię do działania?
M.J.C.: Problem
tkwi w tym, że choruję na chroniczny niedobór czasu, zwłaszcza
wolnych chwil. Gdy uda
mi się znaleźć luźniejszy wieczór, wówczas zasiadam przy
komputerze i staram się
coś napisać, chociaż
najczęściej to przy nim zasypiam. Przy dwójce dzieci, pracy
zawodowej na pełen etat, obowiązkach domowych i pisaniu zwyczajnie
nie ma szans na wolne chwile.
Ale kiedyś dzieci dorosną, a wtedy…najpierw
się wyśpię po wsze
czasy, a potem będę dla Was tworzyć nowe historie.
CZ:Może
to już nie będzie w formie pytania, ale chcę Ci powiedzieć, że
cieszę się, że poznałam taką cudowna autorkę. Tworzysz
historie, które chwytają za serce. Życzę Ci samych sukcesów i
aby nigdy Twoja wena Cię nie opuściła.
M.J.C.: Bardzo
dziękuję za tak cudowne słowa. Moje serce urosło dwukrotnie!
Pisanie, to wciąż dla
mnie nowy świat, w którym dopiero uczę się poruszać, ale
ogromnym jego plusem jest możliwość kontaktu
z nowymi ludźmi. Zawsze staram
się odpowiedzieć na wiadomości, czasami wysłuchać, pocieszyć,
bo w końcu jestem tu dla nich, dla czytelników, którzy
pokochali moje historie.
CZ: DZIĘKUJĘ! Bardzo dziękuję za poświęcony czas. Do napisania!
M.J.C.: Bardzo
dziękuję za wywiad, było mi ogromnie miło i pozdrawiam
serdecznie. Do napisania!
Wkrótce recenzja najnowszej książki autorki ,,Mężczyzna z tuszem na dłoni".
Bardzo przyjemnie się czytało. 😊
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńUwielbiam obydwie książki, fajnie, że obie są zròżnicowane, nie przelukrowane, wciągające i zapadające w duszę.
OdpowiedzUsuńDziś dotarła do mnie książka ,,Mężczyzna z tuszem na dłoni" już nie mogę się jej doczekać;)
Usuń