poniedziałek, marca 25, 2019

WYWIAD Z MONIKĄ JOANNĄ CIELUCH

,,Kochać kogoś to znaczy zrobić wszystko, by mógł być szczęśliwy. [...] 
Najgorsze, co może spotkać dwójkę ludzi, to wzajemne obwinianie się o uczynienie siebie nieszczęśliwymi." 
Monika Joanna Cieluch - Miłość szeptem mówiona






Monika Joanna Cieluch - rodowita grudziądzanka. Matka, żona i przyjaciółka, w wolnej chwili oddająca się lekturze, jak i tworzeniu własnych historii. Debiutowała na łamach portalu Wattpad w roku 2014. W swoich książkach stawia na emocje i realność bohaterów. Zakochana w piórze N. Sparksa. Miłośniczka miętowej czekolady i pieszych wycieczek.


źródło opisu: https://www.facebook.com/Monika-Joanna-Cieluch-strona-autorska-1948373398824599/






CZ: Za 3 miesiące minie rok od premiery książki ,,Miłość szeptem mówiona”. Pamiętam dokładnie datę 22.06.2018. Pierwszy patronat, więc czułam ogromną ekscytację. Ale to dla Ciebie był to ogromnie ważny dzień. Czy emocje już opadły? Jak wygląda dzień premiery dla autora?

M.J.C. - Czasami nie mogę uwierzyć w to, że minął już prawie rok! To niesamowite, jak szybko biegnie czas, zwłaszcza, gdy jest się zmuszonym sprytnie manewrować pomiędzy prozą szarej codzienności, a tą, którą tworzy się na dysku swojego komputera. Emocje opadły dawno temu, chociaż ciepłe wspomnienie tamtych dni wciąż jest żywe w moim sercu. Jak słusznie zauważyłaś każda premiera niesie ze sobą emocje: ekscytację, nadzieję, strach przed krytyką, obawę czy się podołało wymaganiom czytelników? Poza tymi wszystkimi bardziej stresującymi czynnikami są również miłe aspekty: gratulacje, ale przede wszystkim komentarze odbiorców, którzy przysyłają zdjęcia swoich egzemplarzy, czy też pierwsze odczucia związane z pojawieniem się nowej powieści. Reasumują: to bardzo miły dzień, który zapisuje się autorowi w sercu już po wieki. Osobiście zawsze się wzruszam w dniu, w którym moja książka trafia w ręce czytelników Nie wiem, może przy dziesiątej wydanej książce premiera będzie dla mnie mniej ekscytująca…

CZ:,,Miłość szeptem mówiona” zbiera pozytywne recenzje, skąd czerpałaś inspirację do stworzenia bohaterki Margaret oraz całej historii?

M.J.C. Margaret zrodziła się w mojej głowie za sprawą pięcioletniej wówczas córki, która rozpoczęła edukację w angielskiej szkole i ku przerażeniu swojej matki bardzo sprawnie zaczęła wplatać język angielski do języka polskiego. Wiele językowych przygód Margaret, to tak naprawdę potyczki ustne mojego dziecka. I gdy tak wspomniany ponglish pięknie rozkwitał w ustach pięciolatki, zaczęłam zastanawiać się: jak to będzie, gdy w przyszłości wrócimy do Polski? Czy się odnajdzie? Czy sobie poradzi w kontaktach z dziećmi? Tym sposobem w głowie zrodziła się postać Margaret, a wraz z nią chęć przelania jej historii na papier. Z czasem za sprawą zasłyszanej piosenki, którą wykonywał uwielbiany przez moją mamę Z. Wodecki zrodziła się postać Zosi i Piotra – dziewczyny z warkoczami i chłopaka ze skrzypcami. A potem…wszystko splotło się w jedną całość i tak powstała ,,Miłość szeptem mówiona".

CZ:Czy istnieje jeszcze szansa na poznanie dalszych losów Tomasza oraz Margaret? Sama osobiście odczuwam tęsknotę za nimi, chętnie bym się z nimi jeszcze spotkała. Myślę, że wiele osób podzieliło moje zdanie.

M.J.C. Podobno siła dobrej książki tkwi w jej zakończeniu. Gdy na rynku ukazał się mój debiut, to przyznam, że otrzymywałam masę próśb o kontynuację. Tylko, czy to byłoby rozsądne? Czy jako autor powinnam pogrywać z czytelnikiem, który najpierw został przeze mnie utwierdzony w przekonaniu, że jeśli się kogoś kocha, tak prawdziwie, dogłębnie, to zrobi się wszystko, by uczynić go szczęśliwym, a następnie zmienić całą koncepcję? W mojej ocenie takie rozwiązanie nie byłoby korzystne dla całości historii. Jeśli tęsknisz za bohaterami Lawendowego Dworku, to na portalu wattpad.com możesz odnaleźć opowiadanie Miłość szeptem mówiona – Wigilia i ponownie przenieść się na chwilę do Strzyczewic. Ale uważajpewne fakty mogą Cię nieco zaskoczyć, by nie napisać, że rozczarować ;)

CZ:,,Mężczyzna z tuszem na dłoni” to Twoja kolejna książka, co tym razem przygotowałaś dla czytelników?

M.J.C.:W skrócie: dużo emocji. Najnowsza książka jest zgoła inna od Miłości szeptem mówionej. To powieść bardzo wiarygodna, taka, która mogłaby przydarzyć się Tobie i mnie, w dodatku okraszona ogromem trudnych emocji. To historia trójki przyjaciół, którzy zdecydowali się wyemigrować do Zjednoczonego Królestwa Brytyjskiego, a tamjak to w życiu bywa, na próbę została wystawiona zarówno przyjaźń jak i miłość. To także historia o złych decyzjach, których skutki bohaterowie boleśnie odczuwają przez długie lata. Bo, czy można przestać kochać kogoś, kto raz w życiu dokonał fatalnego wyboru? Przekonajcie się sami ;)

CZ:Ulubione miejsce do pisania?

M.J.C.:Szczerze? Nie posiadam takiego. Piszę wszędzie: w domu, w pracy, na myjni samochodowej, w kolejce do dentysty. Pisząc, nie potrzebuję nawet siedzieć, w zasadzie, to potrzebuję tylko jednej rzecz: telefonu. Jakże nieprofesjonalnie to zabrzmiało, prawda? :D

CZ:Odbiegając już od tematów książek, co porabiasz w wolnych chwilach? Co napędza Cię do działania?

M.J.C.: Problem tkwi w tym, że choruję na chroniczny niedobór czasu, zwłaszcza wolnych chwil. Gdy uda mi się znaleźć luźniejszy wieczór, wówczas zasiadam przy komputerze i staram się coś napisać, chociaż najczęściej to przy nim zasypiam. Przy dwójce dzieci, pracy zawodowej na pełen etat, obowiązkach domowych i pisaniu zwyczajnie nie ma szans na wolne chwile. Ale kiedyś dzieci dorosną, a wtedynajpierw się wyśpię po wsze czasy, a potem będę dla Was tworzyć nowe historie.

CZ:Może to już nie będzie w formie pytania, ale chcę Ci powiedzieć, że cieszę się, że poznałam taką cudowna autorkę. Tworzysz historie, które chwytają za serce. Życzę Ci samych sukcesów i aby nigdy Twoja wena Cię nie opuściła.

M.J.C.: Bardzo dziękuję za tak cudowne słowa. Moje serce urosło dwukrotnie! Pisanie, to wciąż dla mnie nowy świat, w którym dopiero uczę się poruszać, ale ogromnym jego plusem jest możliwość kontaktu z nowymi ludźmi. Zawsze staram się odpowiedzieć na wiadomości, czasami wysłuchać, pocieszyć, bo w końcu jestem tu dla nich, dla czytelników, którzy pokochali moje historie.

CZ: DZIĘKUJĘ! Bardzo dziękuję za poświęcony czas. Do napisania!

M.J.C.: Bardzo dziękuję za wywiad, było mi ogromnie miło i pozdrawiam serdecznie. Do napisania!




Wkrótce recenzja najnowszej książki autorki ,,Mężczyzna z tuszem na dłoni".




4 komentarze:

  1. Bardzo przyjemnie się czytało. 😊

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam obydwie książki, fajnie, że obie są zròżnicowane, nie przelukrowane, wciągające i zapadające w duszę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziś dotarła do mnie książka ,,Mężczyzna z tuszem na dłoni" już nie mogę się jej doczekać;)

      Usuń

Copyright © 2016 Czytam, więc jestem , Blogger