Jeśli tak, to książka Sylwii Bachledy - Pocałunek cesarza jest dla Was.
Powieść sprawiła, że momentami moje serce biło mocniej, a na policzkach pojawiał się wstydliwy rumieniec.
,,Jeśli pewnego dnia zaufasz komuś za bardzo, razem ze wspomnieniami możesz stracić część siebie."
Fabuła:
Młoda Charlotte swoją urodą i aparycją potrafi oczarować i złamać nie jedno serce mężczyzny. Jednak ona bezgranicznie zakochana, czeka na powrót narzeczonego Victora. Miał być ślub, ale przyszły mąż, postanawia odejść na zawsze. Zraniona dziewczyna szuka pocieszenia. Czy uda się jej na nowo zaufać? Co wydarzy się w murach pięknego Wersalu, kiedy Charlotte pojawi się na francuskim dworze? Jaką tajemnicę i co planuję przystojny i dumny cesarz Francji?
Moja opinia:
Serce raz zranione zawsze ma problem, aby na nowo pokochać z taką samą mocą. Miałam wrażenie, że Charlotte sama nie wie, co chce. Jej uczuciowe niezdecydowanie, zaczynało mnie czasami drażnić, w tym sensie, że miałam ochotę krzyknąć: ,,Zdecyduj się w końcu!". Jednak nie zniechęcało mnie to do czytania, wręcz przeciwnie byłam bardzo ciekawa, co wydarzy się na cesarskim dworze. Zastanawiam się, czy autorka specjalnie nie stworzyła takiej bohaterki, że czasem masz ochotę popukać się w głowę, a zaraz totalnie zatracasz się w tej całej historii.
Odnalazłam tutaj ciekawą, pełną miłości fabułę, która przeniosła mnie w interesujący, a czasem mroczny świat XIX wiecznej Francji. Liczne intrygi, zwroty akcji sprawiają, że książkę czyta się błyskawicznie. Idealnie się w tym przypadku sprawdziło, że masz władzę to możesz mieć wszystko, czego zapragniesz.
Kiedy już zaczęłam przyzwyczajać się do głównej bohaterki i nawet ją polubiłam, nagle autorka przerwała akcję książki w takim momencie, że prawie padłam. Czekałam na moment, aż sprawiedliwości stanie się zadość, a tu mam tylko, bijący po oczach napis: ,,KONIEC".
Wewnętrznie krzyczę ale jak?! Co?!
Policzyłam do dziesięciu i zostało mi cierpliwie czekać na kolejną część.
Sylwia Bachleda ma za sobą bardzo udany literacki debiut. W jej książce niczego mi nie zabrakło. Cała gamma emocji, zwroty akcji, dobrze pokierowana oraz spójna fabuła. Jedynie czego mi brakuje to kolejnej części.
,,Pocałunek cesarza" to nie tylko piękna historia o miłości przedstawiona w różnych barwach. To także opowieść o tym jak ludzka chciwość i zapatrzenie w siebie, może nas zgubić. Posmakujemy goryczy życia. Dostaniemy istną przeplatankę uczuć, gdzie często sama zaczynałam się gubić w tym co czuje, niczym Charlotte.
Polecam!
Odnalazłam tutaj ciekawą, pełną miłości fabułę, która przeniosła mnie w interesujący, a czasem mroczny świat XIX wiecznej Francji. Liczne intrygi, zwroty akcji sprawiają, że książkę czyta się błyskawicznie. Idealnie się w tym przypadku sprawdziło, że masz władzę to możesz mieć wszystko, czego zapragniesz.
Kiedy już zaczęłam przyzwyczajać się do głównej bohaterki i nawet ją polubiłam, nagle autorka przerwała akcję książki w takim momencie, że prawie padłam. Czekałam na moment, aż sprawiedliwości stanie się zadość, a tu mam tylko, bijący po oczach napis: ,,KONIEC".
Wewnętrznie krzyczę ale jak?! Co?!
Policzyłam do dziesięciu i zostało mi cierpliwie czekać na kolejną część.
Sylwia Bachleda ma za sobą bardzo udany literacki debiut. W jej książce niczego mi nie zabrakło. Cała gamma emocji, zwroty akcji, dobrze pokierowana oraz spójna fabuła. Jedynie czego mi brakuje to kolejnej części.
,,Pocałunek cesarza" to nie tylko piękna historia o miłości przedstawiona w różnych barwach. To także opowieść o tym jak ludzka chciwość i zapatrzenie w siebie, może nas zgubić. Posmakujemy goryczy życia. Dostaniemy istną przeplatankę uczuć, gdzie często sama zaczynałam się gubić w tym co czuje, niczym Charlotte.
Polecam!
Moja ocena:
8/10
Informacje o książce:
Autor: Tytuł: |
| ||
Wydawnictwo: | Novae Res | ||
Rok wydania: | 2018 | ||
Oprawa: | miękka ze skrzydełkami | ||
Liczba stron: | 450 |
Miłego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz