W moje ręce trafiła powieść Tillie Cole - Tysiąc pocałunków. Spędziłam miłe oraz wzruszające chwile z głównymi bohaterami Poppy oraz Rune.
Tillie Cole pochodzi z miejscowości zwanej Teesside w Wielkiej Brytanii. Została wychowana w otoczeniu matki, ojca, siostry, wielu zwierząt i koni. W jej żyłach płynie mieszanka krwi szkockiej i angielskiej. Tillie w swoich dziełach, czerpie z obu kultur.
Historia Rune'a w powieści, rozpoczyna się w chwili przeprowadzki chłopaka z Norwegii do miasteczka Blossom Grove w stanie Georgia. Miał wtedy pięć lat. Bardzo nie chciał mieszkać w nowym miejscu i mówić w innym języku. Wszystko zmieniło się w chwili, kiedy poznał Poppy, która była jego sąsiadką. Zaprzyjaźnili się a z mijającym czasem, zakochali się w sobie z wzajemnością. Byli nierozłączni do czasu kiedy w wieku 17 lat Rune'a, czekała ponowna przeprowadzka do dawnego domu w Norwegii.
Chłopak załamał się. Jak miał zostawić swoją miłość życia? Jak pożegnać się z ukochaną?
Wyjechał, minęły dwa lata. Przez ten czas Poppy zerwała kontakt z chłopakiem. Z dnia na dzień przestała odpisywać, oddzwaniać. Pękło mu serce, odciął się od swoich bliskich. Zmienił się diametralnie. Nie rozumiał postępowania dziewczyny, aż do chwili kiedy na nowo stanęli naprzeciw siebie.
Czy miłość jest w stanie przetrwać wszystko? Dlaczego Poppy, która tak bardzo kochała Rune'a, odcięła się od niego? Co wydarzyło się w jej życiu, że postanowiła wyrzucić go ze swojego życia? Czy Poppy i Rune odnajdą się w nowej rzeczywistości?
Po przeczytaniu pierwszych rozdziałów, wiedziałam już co mnie czeka. Nie pomyliłam się. Historia Poppy i Rune'a bardzo przypominała mi historię bohaterów z książki Nicholasa Sparksa ,,Jesienna miłość". Fakt miałam w paru momentach łzy w oczach i bardzo mnie to poruszyło ale znałam już ten schemat postępowania z czytelnikiem.
Powieść ,,Tysiąc pocałunków" jest kolejna książką, gdzie autorka uświadamia mi, że nic co dane nam w życiu, nie jest na zawsze. Ostatnim czasem na własnej skórze odczuwam kruchość życia, więc ta historia jeszcze bardziej pogłębia moją zadumę i smutek. Podziwiam optymizm Poppy do tych spraw, nie mam pojęcia czy ja potrafiłabym to tak wszystko znieść. W trakcie czytania, często denerwowała mnie postawa Rune. Nie rozumiem jak mógł tak bezczelnie odtrącić młodszego brata, który nic mu nie zawinił. Wiem, że miłość jest w stanie nas zaślepić ale bez przesady.
Cała powieść, kręci się wokół miłości dwojga nastolatków. W moim odczuciu w prawdziwym, życiu, trudno znaleźć taki odpowiednik nieśmiertelnej i szczerej sympatii.
Mimo to muszę przyznać, że autorka pięknie opisała uczucie miedzy bohaterami pokazała, że miłość może wszystko przezwyciężyć.
Jest to słodko-gorzka historia, warta zapoznania się. Nie czuje, żebym zmarnowała czas na tą powieść, wręcz przeciwnie miło było się choć na chwilę odciąć od pędu życia codziennego.
Polecam, nic tak nie rozgrzeje jak głębokie i szczere uczucie!
Moja ocena: 6/10
Autor: Tytuł: |
| ||
Wydawnictwo: | Filia | ||
Rok wydania: | 2017 | ||
Oprawa: | miękka | ||
Liczba stron: | 432 |
Miłego wieczoru, życzy Czytamitu :*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz