Jednak była też druga strona całej sytuacji. Były również listy, które łamały serca i odbierały to co w życiu najważniejsze.
NATALIA SOŃSKA - LISTY (NIE)MIŁOSNE
Zosia cierpi po zaskakującym odejściu Igora, który zostawił po sobie list i bez słowa wyjechał, łamiąc młodej dziewczynie serce na milion kawałków. Zosia nie potrafi pogodzić się z tym faktem. Starając się stanąć na nogi, codziennie pisze list do Igora, opowiadając mu wszystko, chcę mu przekazać ile stracił.
Staszek pragnie być jej plastrem na złamane serce, czy uda się mu rozkochać w sobie dziewczynę?
Czy Zosia dowie się, co było prawdziwą przyczyną rozstania? Czy przyjaźnie zawarte na całe życie, przetrwają?
Staszek pragnie być jej plastrem na złamane serce, czy uda się mu rozkochać w sobie dziewczynę?
Czy Zosia dowie się, co było prawdziwą przyczyną rozstania? Czy przyjaźnie zawarte na całe życie, przetrwają?
Moja opinia:
Nie oceniaj książki po okładce, tylko co zrobić kiedy jej piękno zauroczyło do tego stopnia, że chcesz sięgnąć po nią jak najszybciej. Jednak, czy śliczna oprawa, wystarczy aby dać wysoką notę powieści? Otóż nie, czytelnik po takiej zachęcie wizualnej i opisów na tylnej okładce pragnie emocjonalnej i chwytającej za serce historii.
Niestety do chwili obecnej mam mieszane uczucia. Chcę być szczera wobec siebie i was. Nie wiem co o niej myśleć. Początek historii Zosi mnie rozczarował, a sama główna bohaterka mnie irytowała. A powinnam jej współczuć, kibicować w odzyskaniu sił po bolesnym rozstaniu, a męczyłam się z nią, czekając na magiczny zaskok między nami. Dodatkowym bodźcem mojej wzrastającej irytacji był Staszek i jego bezbarwność. Był dla mnie nijaki.
Natomiast postać Igora, niesamowicie mnie intrygowała. Znamy go od tej najgorszej strony, ponieważ zostawił z dnia na dzień Zosię, zostawiając tylko list. Jednak znamy tylko wersję dziewczyny, to on jest czarną owcą tej historii, a znając życie do tanga trzeba dwojga dlatego chętnie sięgnę po drugą część, aby poznać wersję Igora.Magicznego zaskoku nie było ale jak historia się rozkręciła, zaczynało być lepiej. Dopiero w finałowej akcji, Zosia pokazała pazurki, zaczynała być autentyczna. Szkoda, że tak późno.
,,Listy (nie)miłosne" nie była dla mnie emocjonalną lekturą, ale też nie była zła. Jakby sprawiedliwe wyważyć wszystkie moje pozytywne odczucia, jak i te mniej miłe to moja ocena jest gdzieś po środku.
Na plus, pomysł na fabułę i intrygujący bohater incognito. Budowa powieści również mi się podobała. Listy Zosi do Igora na końcu każdego rozdziału, pomagały bardziej zrozumieć tą zawiłą relację oraz co dokładanie czuję główna bohaterka.
Jeśli szukacie książki, spokojnej, bez pędzącej akcji, skupiającej się na więziach międzyludzkimi i ciekawym pomysłem na fabułę to ,,Listy (nie)miłosne" jest dla Was.
Niestety do chwili obecnej mam mieszane uczucia. Chcę być szczera wobec siebie i was. Nie wiem co o niej myśleć. Początek historii Zosi mnie rozczarował, a sama główna bohaterka mnie irytowała. A powinnam jej współczuć, kibicować w odzyskaniu sił po bolesnym rozstaniu, a męczyłam się z nią, czekając na magiczny zaskok między nami. Dodatkowym bodźcem mojej wzrastającej irytacji był Staszek i jego bezbarwność. Był dla mnie nijaki.
Natomiast postać Igora, niesamowicie mnie intrygowała. Znamy go od tej najgorszej strony, ponieważ zostawił z dnia na dzień Zosię, zostawiając tylko list. Jednak znamy tylko wersję dziewczyny, to on jest czarną owcą tej historii, a znając życie do tanga trzeba dwojga dlatego chętnie sięgnę po drugą część, aby poznać wersję Igora.Magicznego zaskoku nie było ale jak historia się rozkręciła, zaczynało być lepiej. Dopiero w finałowej akcji, Zosia pokazała pazurki, zaczynała być autentyczna. Szkoda, że tak późno.
,,Listy (nie)miłosne" nie była dla mnie emocjonalną lekturą, ale też nie była zła. Jakby sprawiedliwe wyważyć wszystkie moje pozytywne odczucia, jak i te mniej miłe to moja ocena jest gdzieś po środku.
Na plus, pomysł na fabułę i intrygujący bohater incognito. Budowa powieści również mi się podobała. Listy Zosi do Igora na końcu każdego rozdziału, pomagały bardziej zrozumieć tą zawiłą relację oraz co dokładanie czuję główna bohaterka.
Jeśli szukacie książki, spokojnej, bez pędzącej akcji, skupiającej się na więziach międzyludzkimi i ciekawym pomysłem na fabułę to ,,Listy (nie)miłosne" jest dla Was.
6/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz